1. Przewozowo jest to zupełnie bez sensu ponieważ odcięłoby od bezpośrednich połączeń z Wrocławiem przez Sobótkę oraz z Jedliną główny generator ruchu czyli stację Świdnicę Miasto. Pomijając konieczność przesiadki wydłużyłoby to czas przejazdu do/z Wrocławia o około 10 minut. Taka organizacja wymuszałaby dokładną synchronizację rozkładu jazdy na linii nr 137 i nr 285, co byłoby niezwykle trudne z uwagi na często sprzeczne oczekiwania podróżnych na tych ciągach oraz już zakładane skomunikowania w Kamieńcu i Jaworzynie, a więc powiązania z liniami nr 276 i 274. Nie muszę chyba dodawać, że przeszkodą jest także podejście zarządcy infrastruktury do kwestii konstrukcji rozkładu jazdy oraz utrzymania linii kolejowych (utrzymanie czasów jazdy); 2. W zamierzeniach rewitalizacyjnych dot. linii 285, ani po stronie UMWD, ani po stronie ZIT Wałbrzych nigdy nie było mowy o tworzeniu zasadniczego ciągu przewozowego Wrocław - Jedlina, co nie wyklucza oczywiście uruchamiania pojedynczych połączeń w tej relacji. Kwestia ta jest już w zasadzie dodatkowo zamknięta z przyczyn formalnych i technicznych - dedykowane zasadniczo m.in. do obsługi odcinka Wrocław - Sobótka - Świdnica pojazdy typu 36WEh nie będą mogły kursować na odcinku do Jedliny; 3. Odbudowa stacji Świdnica Kraszowice dla ewentualnej realizacji tylko takich skomunikowań (z uwagi na aktualne uwarunkowania stacja nie obsłużyłaby innego ruchu pasażerskiego) wiązałby się z kosztem rzędu kilkudziesięciu mln zł, co biorąc pod uwagę trudności jakie wystąpiły w zakresie finansowania inwestycji na linii nr 285, nie jest bez znaczenia.